Zbliża się ten czas w roku, którego nie lubię najbardziej i z którym ciężko mi się pogodzić. Okres późnej jesieni to czas, w którym nie tylko towarzyszy mi złe samopoczucie i nieciekawe myśli, ale również ciągła niechęć do wszystkiego, a przede wszystkim do mojej pracy. Przez większą część roku naprawdę nie mam nic przeciwko mojej pracy w zawodzie specjalisty ds. sprzedaży produktów bankowych Jelenia Góra. Owszem, zdarzają się gorsze dni, denerwują mnie klienci, irytują współpracownicy i przełożeni, jednak i tak potrafię wtedy zachować pozytywne nastawienie i resztki spokoju.
Listopad i początek grudnia to zupełnie inna historia. Zacznijmy od tego, że w tym czasie dni są naprawdę krótkie i bardzo ciemne. Po co ktoś wymyślił zmianę czasu i skracanie dnia o godzinę? Chyba nigdy tego nie zrozumiem, tak samo jak nie rozumiem zmroku zapadającego o godzinie 16.00. Czy nie lepiej byłoby zostawić jeden czas przez cały rok? Nikt nie musiałby się wtedy martwić jakimikolwiek zmianami czasu i problemami z przestawieniem trybu życia o godzinę.
W pracy okres listopada to sprawdzian dla moich nerwów i opanowania. Niemal codziennie po pracy rzucam przekleństwami i zarzekam się, że tym razem naprawdę zrezygnuję z zatrudnienia. Na szczęście nigdy do tego nie dochodzi. Klienci są problematyczni, a sprzedaż produktów bankowych działa mi na nerwy.
Nastrój poprawia mi się dopiero w okolicach Świąt Bożego Narodzenia – ten magiczny czas na wszystkich działa odprężająco!