Idąc na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko specjalisty ds. sprzedaży produktów bankowych w Gdańsku nie wiedziałem czego się spodziewać. Była to pierwsza rozmowa tego typu w moim życiu – ja, świeżo upieczony absolwent finansów i bankowości, z zaledwie kilkumiesięcznym stażem pracy w banku miałbym zostać specjalistą? Niemożliwe. Niemniej, poczucie obowiązku nie pozwalało mi zaprzepaścić takiej szansy i nie stawić się na rozmowie kwalifikacyjnej.
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, komisja rekrutacyjna, którą dane mi było poznać okazała się zbiorem bardzo ciekawych i sympatycznych osób. Sama rozmowa trwała około pół godziny, a po niej przez piętnaście minut rozmawialiśmy o moich studiach, rynku pracy i innych niezwiązanych z rozmową rzeczach. Nie ukrywam, że po takim spotkaniu miałem wielką nadzieję na otrzymanie propozycji pracy, jednak gdy po tygodniu od daty rozmowy kwalifikacyjnej nadal nie otrzymałem żadnej informacji co do wyniku procesu rekrutacyjnego, moja nadzieja zaczynała się rozwiewać.
Jeszcze dwa kolejne tygodnie czekałem na telefon od komisji. Po tym czasie na miejsce nadziei wcisnęła się czysta złość – rozumiałem, że mogłem nie zostać zatrudniony, jednak każda dobra firma w takim przypadku powinna się ze mną skontaktować i podziękować za wzięcie udziału w rekrutacji. Nie podobało mi się, że potraktowano mnie w taki mało profesjonalny sposób, specjalista ds. sprzedaży produktów bankowych Gdańsk. Od tamtej pory wszystkim moim znajomym opowiadam same negatywne rzeczy na temat tego banku – a co, muszę się jakoś odgryźć.