Nie ma na świecie ludzi, których każdy kolejny dzień w pracy obfitowałby w same dobre, szczęśliwe i przynoszące sukcesy chwile. Jeden dzień jest gorszy, inny lepszy, jednak wykonując swoją pracę warto dążyć do tego, by tych lepszych było dużo więcej niż mniej pozytywnych.
Najgorszym dniem w mojej zawodowej karierze był pewien czerwcowy poniedziałek w 2010, kiedy to byłem zatrudniony w charakterze specjalisty ds. sprzedaży produktów bankowych. Z okresu, w którym pracowałem jako specjalista, specjalista ds. sprzedaży produktów bankowych Toruń, pamiętam głównie ten jeden dzień, który sprawił, że definitywnie zakończyłem swoją przygodę ze sprzedażą.
Chyba każdy wie, że sprzedaż jest zajęciem trudnym, wymagającym wielu poświęceń , siły woli i cierpliwości. Każdy klient jest inny i do każdego należy podejść z różnym nastawieniem i zastosować wobec niego różne techniki sprzedażowe. Tego felernego, czerwcowego dnia od rana natrafiałem na samych niemiłych i wymagających klientów, którzy nie wiedzieli czego chcą. Umówiwszy się z jednym z nich na spotkanie starałem się jak najlepiej przygotować do czekającej mnie rozmowy. Żadna ilość przygotowań nie byłaby jednak w stanie przygotować mnie na to, co wydarzyło się podczas spotkania. Umówiony klient okazał się największym gburem, jakiego spotkałem w swoim życiu. Jego autorytatywny ton sprawiały, że w środku cały buzowałem, jednak na zewnątrz musiałem pozostać całkowicie spokojny i opanowany. Gdy po półgodzinnej bezowocnej rozmowie klient nadal żądał usługi, która była bezsensowna i niewykonalna, stwierdziłem, że nie mam siły dłużej się kłócić. Uprzejmie poprosiłem klienta o opuszczenie spotkania, co wywołało potężną burzę. Skarga zaniesiona do prezesa doprowadziła do nagany na forum wszystkich pracowników oraz złożeniem przeze mnie wypowiedzenia. Nigdy więcej sprzedaży!